Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum 08 maja 2006
Mija kolejny majowy weekend.
W piątek. Wyszedłem na dwór aby zachłysnąć się miastem i świeżym powietrzem,
choć mieszkam na przeciwko Huty - i każde tego typu wyjście jest czystą iluizją.
W zasadzie to miałem zostać w domu i oddać sie pielęgnowaniu kwiatów lub uczeniu żłówia czasów przeszłych.
Jednak wyszedłem ai już w drodze zdecydowałem pojechać na miasto miasto CENtrum.
Wiał majowy wiatr, i podwiewał dziewczętom wysoko sukieneczki,a ich wykrochmalone majtki raziły jak słońce
swoimi wyzywającymi kolorami.
Już w autobusie poczułem sie dziwnie a wszyscy wokół wydawali się być życzliwsi.
Po trzech przystankach, kiedy to 76letnia babka chciała ustąpić mi miejsca, zacząłem sie niepokoić.
Jechałem jednak dalej. Przez otwartą szybę co chwila wlatywały zdyszane ptaki i siadały na poręczach krzeseł
lub zajmowały wolne miejsca. W połowie drogi, kiedy kontroler uprzejmie zwrócił mi uwagę,
że mam nieskasowany bilet, zkręciło mi się w głowi a po plecach i trzewiach przeleciał dreszcz.
Zacząłem się nerwowo rozglądać po autobusie a ku mojemu zdziwieniu wszyscy patrzyli
na mnie uśmiechając się. Zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji i nie chcąc pokazać
po sobie ogromnego zmieszania wyciągnąłem z torby papierosy i zapaliłem.
Młoda dziewczyna zapytała zalotnie czy nie mam jeszcze jednego papierosa a facet z aktówką
otworzył jeszcze jedno okno.
Kiedy dojeżdzałem do rynku siedzieliśmy już wszyscy na tylnim siedzeniu,
i jak na szkolnych wycieczkach, wesoło dyskutowaliśmy a facet z aktówką wyciągnął z nij gin.
W głowie mi się kręciło ze szczęścia i pewnie zostałbym w tym autobusie, jeszcze dłużej
ale musiałem wracać na korepetycje, które mam zawsze w niedzielę.